09-08-2009
Dziś pobudka troszkę wcześniej. O 7:00 jesteśmy na nogach. Stary prowadzi nas na przystanek tramwaju 25, który ma nas wywieźć na rogatki miasta w kierunku wylotówki do przygranicznego miasteczka Giurgiu. Jedziemy jakieś 30minut. Po 5 minutach zatrzymuje się samochód, w którym siedzi już dwoje miejscowych autostopowiczów z zakupami. Wysiadają po drodze i płacą kierowcy po 5Ro. My udajemy, że nie wiemy o co chodzi i na miejscu żegnamy się miło z kierowcą. Po jego wyglądzie odczytać można było że liczył na kasę:P Niestety pomyliliśmy kierunki i zmuszeni byliśmy na 40 minutowy spacerek z plecakami:P W końcu doszliśmy do granicy, a właściwie do bramek płatniczych na most. Granicę w tym miejscu wyznacza Dunaj. Ponad nim rozciąga się wielki piękny most zwany mostem przyjaźni. Mili ludzi przewożą nas na drugą stronę, piękny widok, rzeka ogromna. I już jesteśmy w Bułgarii w miasteczku Rase:) Łapiemy na Varnę i Burgas. Po 10 minutach bierze nas młody kierowca TIRa i zabiera nas do Rozgrad gdzie łapiemy stopa do Varny. Robimy sobie mały spacerek po mieście, posilamy się kebabem (3lewy). Interesujące tutaj do bułki wsadzają frytki:P Łapaliśmy stopa przed wielkim mostem przez godzinę, słabo szło. Postanowiliśmy przejechać trolejbusem na drugą stronę. Dobrze jest zmienić miejsce, jeśli długo nie ma efektów. Od razu zatrzymał się koleś, który zawiózł nas prosto na starówkę Nesebaru. Po drodze mały korek ze względu na wypadek. Na drodze spłonął bus. Kierowca polecił nam wino Mezzek z winiarni Katarzyna. Podobno właścicielem jest Polak i nazwał winiarnię na cześć swojej zmarłej córki. Wino godne polecenia, dostępne również w Polsce.
***
Weszliśmy wgłąb starowki szukając noclegu. Zaczepił nas restauracyjny naganiacz i kiedy usłyszał, że szukamy noclegu zaraz pobiegł do domu obok i okazało się, że jest jeden pokój. Przed nami oglądał go jakiś dziadek, ale on chciał wynająć na tydzień, co ze względu na rezerwacje nie było możliwe. Mieliśmy fart, akurat 2 dni dla nas. Cena śmiesznie tania, aż nie mogłem uwierzyć. 12lewa/os/noc. Pokoik w sam raz, z TV i osobną łazienką, ale co najważniejsze z balkonu rozpościerał się przepiękny widok na morze, słychać było szum fal, czuć było powiew wiatru i zapach wody:) Genialnie! Zadowoleni poszliśmy na miasto. Cała starówka znajduje się praktycznie na wyspie i połączona jest z lądem wąską groblom. Maja tu przepyszne lody na wagę. Wziąłem kokosowe o smaku bounty i melonowe, Agnieszka czekoladowe i cos tam jeszcze(1,39-1,69 za 100g). Kupiliśmy 1,5l Sofi za 5,8Lewa i obaliliśmy z Agnieszką przy miłej pogawędce na balkonie przy świetle księżyca. Wspaniale.
10-08-2009
Rano postanowiliśmy przejść się do nowej części miasta by znaleźć jakiś bazar i zrobić zakupy. Jak na turystyczną miejscowość przystało, ciężko tu znaleźć miejsce gdzie zaopatrują się lokalna ludność. Kupujemy wielkie brzoskwinie, świeże bułki i zjadamy je ze smakiem siedząc na ławeczce. Niestety owoce nie są tu zbyt tanie. Wróciliśmy na starówkę i obfotografowaliśmy wszystko dookoła. Składa się ona ze starych drewnianych dwupiętrowych domków w stylu otomańskim. Pośród nich znajdziemy wiele dwunastowiecznych (chyba:) kościołów z charakterystycznych dla tego regionu białych kamieni i czerwonych cegieł tworzących wzory. Część to ruiny, ale większość pięknie podświetlona w nocy. Nie mogliśmy powstrzymać się od zaliczenia kąpieli w Morzu Czarnym, szczególnie że dla mnie był to pierwszy raz:) Wokół „wyspy” można znaleźć wiele miejsc z wygodnym zejściem do wody. Na każdym kroku spotkać można restauracje serwujące smażone ryby i inne potrawy kuchni miejscowej, zapach rozbudza zmysły:) Robię sie głodny. Skaczemy na szybki obiadek. Miasteczko ma niesamowity klimat, czuć historię i wakacyjną atmosferę. Wieczorem wybieramy się na nocną sesję ze statywem. Kupujemy polecone przez kierowcę wino Mezzek (10,15Lewa). Znów kończymy dzień na balkonie wsłuchując się w szum morza.