Geoblog.pl    byledalej    Podróże    Autostopem do Turcji.    Pierwszy przystanek.
Zwiń mapę
2009
05
sie

Pierwszy przystanek.

 
Ukraina
Ukraina, Lwów
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 513 km
 
Wstaliśmy o 8:00. Na śniadanie leczo zasmażane w omlecie, pycha:) Zjedliśmy i razem z Olją, która zmierza do pracy, jedziemy trolejbusem nr 13 do centrum (bilet1Hr). Lwów to miasto budzące we mnie różne, czasem sprzeczne uczucia. Mam wrażenie, że jest ono lekko wyidealizowane ze względu na historię. Miasto utracone, miasto za którym wielu ludzi tęskni i wzdycha, miasto ich młodości, polskie centrum kulturalne na wschodzie. Ma ono szczególne znaczenie dla Wrocławian ze względu na przybyłą stamtąd kadrę uniwersytecką, Ossolineum, Panoramę Racławicką i pomnik Fredry:) Lwów to symbol i istnieje wiele opinii na jego temat.
Dla mnie Lwów wygląda jak gigantyczny skansen. Mam wrażenie, że to miasto, a konkretnie stara cześć, zatrzymało się w czasie. Od czasu wojny niewiele się tam zmieniło, na lepsze. Domy nie remontowane, drogi z kilkudziesięcioletniej kostki powykrzywianej na wszystkie możliwe strony. Powierzchnia ulic przypomina pofalowane morze z którego wystają szyny tramwajowe. Wnętrza kościołów bardzo bogate, zachowane w oryginale. Panuje tu niesamowita atmosfera, warto tu przyjechać chociażby tylko dla niej.
Odwiedziliśmy kilka popularnych miejsc. Budynek opery usytuowany na głównym bulwarze miejskim robi wrażenie. Niestety nie udało nam się dostać do środka. Rynek na bazie kwadratu, wąskie kamieniczki ściśle przylegające do siebie. Każda z nich ma swoją historię, warto więc poczytać przewodnik:P W rogach placu fontanny a w środkowej części ratusz ze strzelista wieża. Zajrzeliśmy do starej apteki muzeum. Dalej zaliczyliśmy kościół armeński, bardzo ciekawy łatwo go przeoczyć, dalej kościół polski, katedra na wzgórzu i jakaś cerkiew. Przeszliśmy się do uniwersytetu, pałacu Potockich, Ossolineum i cmentarza Łyczakowskiego. Niestety cmentarz, prócz głównych ulic, jest mocno zaniedbany. Zlokalizowany jest na pagórkowatym terenie, wszystko zarośnięte paprociami i krzakami. Wśród starych pięknych nagrobków widać również świeże groby. Dotarliśmy do cmentarza orląt lwowskich. Niestety jest w renowacji, więc nie wyglądało to zbyt ciekawie. Popatrzyliśmy i poszliśmy. Tramwaje jeżdżą jak chcą, marszrutki szleja stają gdzie popadnie na zawołanie. Odwiedzamy Olję w miejscu jej pracy by zabrać ją na obiad. Niestety biedaczka nie ma czasu i wybieramy się sami do polecanej przez nią „Pyzata Chata”. Restauracja coś w stylu „Marche” we Wro. Dużo różnych potraw do wyboru i płaci się na końcu. Wybieramy po kilka ukraińskich frykasów:) Zjadam soliankę, kapustkę i kotleciora. Naleśniki z serem składają w trójkąty jak moja babcia. W tzw. Międzyczasie zaczyna padać deszcz i pada tak do następnego dnia. O 18:00 idziemy po Olję, a ona zabiera nas do swoich znajomych którzy dopiero co sie pobrali i właśnie wrócili z „miesiąca” miodowego nad morzem. Malutkie mieszkanie, zatłoczone i ciasne. Stłaczamy sie w pokoju Oksany w 8 osób. Na stoliku pojawiła się sałatka włoska z kiełbasą, nóżki, suszona ryba, kalmary, cukierki, kompot a na koniec arbuz i melon. Troszkę nudnawo bo niezbyt kumaliśmy o czym mówią, dawno sie nie widzieli i wymieniali wrażenia. Nasze języki jednak nie są aż tak podobne. Ok 21:00 zwinęliśmy się na trolejbus w kierunku domu. Ze względu na deszcz postanawiamy Ukraińską część naszej podróży przebyć pociągiem. Zamówiliśmy taksówkę na 4:00 i zbieramy sie do spania. Na dobranoc Olja gra nam na Bandurze, tradycyjnym ukraińskim instrumencie strunowym, a w dodatku śpiewa. Przepięknie, potem gra jeszcze „Hej sokoły”:P Pociąg o 4:50.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
byledalej
Grzesiek B.
zwiedził 14% świata (28 państw)
Zasoby: 123 wpisy123 2 komentarze2 301 zdjęć301 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
30.09.2010 - 30.09.2010
 
 
03.08.2009 - 08.09.2009
 
 
01.05.2009 - 02.05.2009